Byliśmy też na sardyńskiej 'stacji benzynowej'
:) Nasz gospodarz mówił, że są one tutaj bardzo popularne wśród lokalesów. Z zewnątrz wygląda niepozornie:
ale w środku... dystrybutory jak na prawdziwej stacji
:), cena bardzo przyjemna dla oka i portfela, a wino bardzo przyjemne dla podniebienia
:). Jakościowo oceniam tak samo, jak takie wino butelkowane za 2-4 EUR. Trzeba tylko mieć ze sobą taki baniaczek na wodę, bo minimalna ilość zakupu to 5 litrów!
-- 12 Lis 2014 14:42 --
Jednego dnia wybraliśmy się też do Villasimius na rejs wokół cypla Capo Carbonara, z przystankami na okolicznych sławnych plażach Villasimius. Koszt 45 EUR/os, dzieci 6-12 lat - 30 EUR. Rejs całodniowy z lunchem - naprawdę świeże owoce morza (krewetki, kalmary, rybki), wino, woda, chleb, frytki - ilości jedzenie i picia bardzo uczciwe, były dokładki
:)). W cenę wliczony też transport, bus odebrał nas z przystanku obok mieszkania. Link do firmy, gdzie kupowaliśmy: http://www.fioredimaggio.eu/escursioni.htm
Widoki śliczne, plaże przepiękne. Poniżej zdjęcia plaży Punta Molentis - gdyby nie makabryczny tłum ludzi, byłoby to mega śliczne miejsce.
Jeszcze kilka zdjęć z rejsu okolic Villasimius:
i z kolejnej Plaży Cuccureddus
Ostatniego dnia wieczorem Patrizia zawiozła nas na lotnisko (i absolutnie nie chciała za to żadnych pieniędzy
:)). Lot mieliśmy koło 21.00, po 2 godzinach byliśmy już w Berlinie. Bagaż rejestrowany na szczęście doleciał z nami, bo pełen był mirto, wina z lokalnego szczepu Canonnau, sera Pecorino sardo i chlebka Carasau
:) (to dla mnie obowiązkowy zestaw pamiątkowy z Sardynii
:)).
Podsumowując – nie miałam odwagi zrobić posumowania kosztów
;) ale wyjazd z pewnością był wart każdego wydanego euro. Generalnie uważam, że południe jest trochę mniej ekscytujące niż północ, jest tu bardziej sucho i płasko, mniej zieleni. Północ wyspy krajobrazowo zrobiła na nas dużo większe wrażenie, z pewnością jest bardziej urozmaicona, ale jest też trochę droższa i bardziej bogata. Z kolei pobyt u Francesca i Patrizi pozwolił nam poznać lokalną kulturę i zwyczaje i wyjątkowo uatrakcyjnił południe wyspy
:). Chciałabym wrócić jeszcze zobaczyć Alghero i zachodnią część północnej Sardynii i oczywiście La Maddalenę, ale to już będzie raczej wyjazd na kilka dni, ze względu na koszty chociażby
;)
No i fajnie - lightowo, niekoniecznie bardzo tanio ale to w końcu wakacje. Już mnie trochę wkurzały przechwałki kto najtaniej spędził noc za publicznym szaletem i ile wody udało się za darmo ściągnąć z pobliskiej fontanny.
She-wolf napisał:A teraz mała kompromitacja
:)Na pożegnanie ostatniego wieczoru poszliśmy na kolację do miasteczka na jakieś mega owoce morza. Nie chcieliśmy wydawać za dużo, ale w końcu to pożegnanie z północą, więc menu za 40 EUR dla 2 osób (mix owoców morza – przystawka, główne danie i deser) wyglądało zachęcająco. Szkoda tylko, że nasza znajomość włoskiego zawiodła w tej kwestii (lub poniosła nas fantazja ułańska i nie doczytaliśmy), bo okazało się, że menu było nie dla 2 osób, a dla 1, więc dostaliśmy 2 takie zestawy + wino + pasta dla dziecka… Nie wiem czy wspominać tu kwotę z rachunku…
:oops: ale faktycznie, aż byłam zdziwiona, że dostajemy takie potężne ilości owoców morza
:lol: Jednak bardziej zdziwiłam się jak dostaliśmy rachunek...
:shock: Był to nasz najdroższy obiad ever – 115 EUR! I to był również definitywny koniec z chodzeniem po knajpach na Sardynii
:cry: Nie przejmuj sie, na Sardynii i w ogole we Wloszech latwo na cos takiego sie nadziac, nawet znajac jezyk. Bylem w Cagliari w moje urodziny (pazdziernik), wstapilismy do regionalnej knajpy. Zawsze w urodziny staram sie pytac o darmowe wstepy/znizki, bo juz niejedna mila niespodzianke po takim pytaniu w roznych krajach mialem (takze w Cagliari, w muzeum archeologicznym). Mowimy z zona plynnie po wlosku, zagadalismy wiec kelnerke czy nie maja przypadkiem specjalnej oferty lub znizki urodzinowej. Kelnerka na to, ze co prawda nie, ale ze z tej okazji mozemy "zjesc wiecej". Po czym zaoferowala nam sardynskie desery, szybko wymieniajac ich nazwy, a miedzy ich nazwami mialem wrazenie ze wystepowalo slowo "gratuito", czyli darmowy. No nic, sardynski akcent nie jest latwy. Oczywiscie po kolacji okazalo sie, ze co prawda nie zjedlismy wiecej niz ustawa przewidywala, ale za to zaplacilismy dwa razy tyle
;) Co prawda desery byly rewelacyjne, ale takie typowe wloskie zgrywanie sie i naginanie faktow, zebys ostatecznie zaplacil wiecej niz sie spodziewales, dziala mi mocno na nerwy. Dlatego o ile zawsze szanuje kelnerow i daje im napiwki, to we Wloszech nauczylem sie pytac ich bezczelnie przed zamowieniem, ile ostatecznie zaplace
:) Niech mysla o mnie co chca, ja juz o nich opinie mam wyrobiona.
Z przyjemnością poczytałam sobie o Sardynii jako, że jest to plan wyjazdu na przyszły rok(vs. Portugalia) Myślę jednak, że - jak zwykle - Włochy wygrają. A odnośnie Twojej "kompromitacji"...
:) Jak jechaliśmy na Sycylię mój mąż stwierdził, żebym nie wynajmowała mieszkań z kuchnią bo"nie po to jedziemy do Włoch, żeby gotować w domu". Tłumaczyłam - Włochy drogie. W końcu przytaknęłam i... wynajęłam mieszkania z kuchnią
:) Pierwszy dzień na Sycyli: jakaś przekaska na obiad i potem kolacja w restauracji nad brzegiem morza. Pycha - owoce morza, wino, deser. Drugi dzień - powtórka. Trzeci dzień - spaghetti. Na czwarty wymiękł i powiedział: no dobra - miałaś rację.
:mrgreen:
gosiagosia napisał:Z przyjemnością poczytałam sobie o Sardynii jako, że jest to plan wyjazdu na przyszły rok(vs. Portugalia) Myślę jednak, że - jak zwykle - Włochy wygrają. A odnośnie Twojej "kompromitacji"...
:) Jak jechaliśmy na Sycylię mój mąż stwierdził, żebym nie wynajmowała mieszkań z kuchnią bo"nie po to jedziemy do Włoch, żeby gotować w domu". Tłumaczyłam - Włochy drogie. W końcu przytaknęłam i... wynajęłam mieszkania z kuchnią
:) Pierwszy dzień na Sycyli: jakaś przekaska na obiad i potem kolacja w restauracji nad brzegiem morza. Pycha - owoce morza, wino, deser. Drugi dzień - powtórka. Trzeci dzień - spaghetti. Na czwarty wymiękł i powiedział: no dobra - miałaś rację.
:mrgreen:Dziękuję
:) miło wiedzieć, że komuś może się przydać moja twórczość
:) Jak będziecie układać plan wyjazdu to sugerowałabym jednak najpierw południe a potem północ, będzie jeszcze większe wrażenie!
:D Życzę udanego wyjazdu -- 16 Lis 2014 23:03 -- magdadd napisał:Zdjęcia cudne! Aż chce się tam być. Ale te koszty ... nie małe choć myślę, że warto tak jak piszecie.Warto zobaczyć, chociaż raz! Ale w przyszłym roku to wybierzemy raczej Bułgarię... dla wyrównania kosztów wakacji ;D
She-wolf napisał:Południe SardyniiParę słów o Cagliari, ponieważ przed wyjazdem czytałam opinie na różnych forach, że miasto nie jest zbyt ciekawe i nie warto się tam zatrzymywać. Uważam, że miasto jest urocze!Jest tak samo urocze, jak każde inne miasteczko na południu Włoch. Byłam 2 razy na Sycylii (Trapani, Palermo, Catania, Siracusa, Augusta), widoki są bardzo podobne, wręcz prawie takie same
:)
Witam. Wspaniała relacja, cudowne widoki, smak na potrawy ale...kosmos cenowy. Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. Pozdrawiam
orfik11 napisał:Witam. Wspaniała relacja, cudowne widoki, smak na potrawy ale...kosmos cenowy. Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. A swoją drogą jeżeli już to polecacie Alghero czy Cagliari? PozdrawiamMyślę, że można sporo taniej tam funkcjonować, ale w szczycie sezonu to jednak trudne do zrobienia przy założeniu, że wynajmujemy mieszkanie i samochód
:) Ale w lipcu powinno być trochę taniej, bo nie będzie tam tłumu Włochów ze stałego lądu (oni tylko na sierpień przyjeżdżają). W Alghero nie byłam, więc trudno mi porównać. Ale jest na północy, więc moim zdaniem w bardziej atrakcyjnej tzn. urozmaiconej okolicy
:)
orfik11 napisał:... Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. A swoją drogą jeżeli już to polecacie Alghero czy Cagliari? Pozdrawiamczy lipiec jest złym wyborem jeżeli chodzi o urlop na Sardynii?
i pozwiedzać okolicę :)
-- 12 Lis 2014 14:33 --
Byliśmy też na sardyńskiej 'stacji benzynowej' :) Nasz gospodarz mówił, że są one tutaj bardzo popularne wśród lokalesów. Z zewnątrz wygląda niepozornie:
ale w środku... dystrybutory jak na prawdziwej stacji :), cena bardzo przyjemna dla oka i portfela, a wino bardzo przyjemne dla podniebienia :). Jakościowo oceniam tak samo, jak takie wino butelkowane za 2-4 EUR. Trzeba tylko mieć ze sobą taki baniaczek na wodę, bo minimalna ilość zakupu to 5 litrów!
-- 12 Lis 2014 14:42 --
Jednego dnia wybraliśmy się też do Villasimius na rejs wokół cypla Capo Carbonara, z przystankami na okolicznych sławnych plażach Villasimius. Koszt 45 EUR/os, dzieci 6-12 lat - 30 EUR. Rejs całodniowy z lunchem - naprawdę świeże owoce morza (krewetki, kalmary, rybki), wino, woda, chleb, frytki - ilości jedzenie i picia bardzo uczciwe, były dokładki :)). W cenę wliczony też transport, bus odebrał nas z przystanku obok mieszkania. Link do firmy, gdzie kupowaliśmy: http://www.fioredimaggio.eu/escursioni.htm
Widoki śliczne, plaże przepiękne. Poniżej zdjęcia plaży Punta Molentis - gdyby nie makabryczny tłum ludzi, byłoby to mega śliczne miejsce.
Jeszcze kilka zdjęć z rejsu okolic Villasimius:
i z kolejnej Plaży Cuccureddus
Ostatniego dnia wieczorem Patrizia zawiozła nas na lotnisko (i absolutnie nie chciała za to żadnych pieniędzy :)). Lot mieliśmy koło 21.00, po 2 godzinach byliśmy już w Berlinie. Bagaż rejestrowany na szczęście doleciał z nami, bo pełen był mirto, wina z lokalnego szczepu Canonnau, sera Pecorino sardo i chlebka Carasau :) (to dla mnie obowiązkowy zestaw pamiątkowy z Sardynii :)).
Podsumowując – nie miałam odwagi zrobić posumowania kosztów ;) ale wyjazd z pewnością był wart każdego wydanego euro. Generalnie uważam, że południe jest trochę mniej ekscytujące niż północ, jest tu bardziej sucho i płasko, mniej zieleni. Północ wyspy krajobrazowo zrobiła na nas dużo większe wrażenie, z pewnością jest bardziej urozmaicona, ale jest też trochę droższa i bardziej bogata. Z kolei pobyt u Francesca i Patrizi pozwolił nam poznać lokalną kulturę i zwyczaje i wyjątkowo uatrakcyjnił południe wyspy :).
Chciałabym wrócić jeszcze zobaczyć Alghero i zachodnią część północnej Sardynii i oczywiście La Maddalenę, ale to już będzie raczej wyjazd na kilka dni, ze względu na koszty chociażby ;)