0
She-wolf 11 listopada 2014 14:18
Sardynia - od Costa Smeralda do Cagliari

Pewnego ponurego listopadowego dnia roku 2013 w przypływie endorfin na widok ceny biletu z Berlina do Cagliari w szczycie sezonu, pokusiłam się o zakup 3 biletów w terminie 12-29 sierpnia. Koszt biletu RT 336 zł/os.

Później doczytałam, że w sierpniu jest po pierwsze maskarycznie gorąco, po drugie wszyscy Włosi są tam wtedy na wakacjach i na każdej plaży dzikie tłumy, a po trzecie ceny są wtedy z kosmosu :/
Na szczęście nie wszystko okazało się prawdą :D
Gorąco było bez przesady – około 30 stopni, ale zawsze wiaterek. Na popularnych wśród Włochów plażach faktycznie czasami ciężko było znaleźć miejsce na ręcznik, ale jest też wiele bardziej ustronnych plaż. A ceny... dyplomatycznie to ujmując, tanio nie jest... :) Sporo drożej niż we Włoszech na lądzie.

Po pierwszej kolacji w uroczym malutkim miasteczku stwierdziliśmy, że raczej będziemy gotować, a knajpki to raz na jakiś czas, ewentualnie. W końcu mamy tam do przeżycia 17dni…. Jak to się skończyło, będzie trochę później ;D

Było sporo czasu żeby dokładnie zaplanować wyjazd, w końcu po wielu dyskusjach i sporach, żeby każdy z uczestników wyjazdu był zadowolony (ja, mąż i córka) zdecydowaliśmy się na:
- pierwsze 8 dni – camping z basenem przy morzu na północy wyspy + auto = intensywne zwiedzanie
- kolejne 9 dni – mieszkanie z ogrodem i tarasem przy plaży na południu wyspy, bez auta = więcej plażingu i komunikacja autobusami.

I część – północ wyspy

Samolot z Berlina mieliśmy po 13.00, wyjechaliśmy więc z Warszawy samochodem koło 5 rano, za 4,5 godziny byliśmy już na miejscu. Pierwszy postój to hotel Best Western przy lotnisku Schoenefeld, który oferował pakiet - parking do 21dni, transfer z/na lotnisko oraz 1 nocleg ze śniadaniem dla 2 osób i dziecka do 12 lat (info o pakietach w tym hotelu znalazłam gdzieś na forum, ale nie pamiętam kto o tym pisał, w każdym razie dzięki wielkie za to info :). Powrotny lot mieliśmy koło 23.00, stwierdziliśmy więc, że będzie to dobra opcja na nocleg po powrocie. Koszt takiego pakietu to 96 EUR. Link do oferty:
http://www.airporthotel-fontane.de/parken_flughafen_berlin.aspx
Po zostawieniu auta w hotelu na parkingu podziemnym, bus hotelowy zabrał nas na lotnisko, kierowca powiedział, że jak przylecimy za 17 dni to on będzie czekał w tym samym miejscu :) i faktycznie tak było :D

Do Cagliari dolecieliśmy po 15.00, mieliśmy wypożyczone auto na pierwsze 8 dni w Europcar, przez pośrednika Kemwel (cena – 800zł z pełnym ubezpieczeniem). Dostaliśmy pięknego Fiata 500… i bardzo się ucieszyliśmy że mamy tylko 1 duży bagaż + 3 małe podręczne, bo nic więcej i tak nie zmieściłoby się do tego autka. I tak duża walizka jechała częściowo na miejscu pasażera z tyłu :).
Zapakowani po sufit pojechaliśmy na camping – 225 km autostradą na północ – Camping Selema – obok miejscowości Santa Lucia. Po 2,5 godziny, nieziemsko głodni dotarliśmy do Santa Lucia.
Miasteczko przepiękne – raptem kilka uliczek, śliczne knajpki i w jednej z nich zjedliśmy pierwszą pyszną kolację na Sardynii. Do posiłków podają tutaj specjalny chlebek Carasau – taki płaski, cieniutki, chrupiący jak wafelek. Dwie pasty + smażone kalmary + karafka wina (duża ;)) + sok wyniosły nas około 60 EUR. Sporawo :/ Generalnie najtańsza pizza kosztuje na Sardynii 10 EUR, wysoka jest tam też koperta – tj. napiwek wliczany do rachunku – od 2,5 do 3,5 EUR za osobę.

DSC08779.jpg



DSC08780.jpg



DSC08824_1549x1037.jpg



DSC08825_1549x1037.jpg



DSC08639_1549x1037.jpg



Robiło się już ciemno, więc podjechaliśmy szybciutko na camping obok (od knajpki dosłownie 700m, tą uliczką, którą widać po prawej stronie zdjęcia).

Siniscola-20140813-00355_1024x768.jpg



-- 11 Lis 2014 14:54 --

Camping Selema
Za ‘caravan’ czyli małą przyczepę dla 2+1 zapłaciliśmy 680EUR za 8 dni. Bolało… A i tak był to najtańszy camping na Sardynii z basenem i przy morzu, bo takie były priorytety co niektórych współtowarzyszy podróży… Jak zobaczyłam ten ‘caravan’ to trochę mnie ciarki przeszły – był z roku 1970 :/, ale po dokładnym obejrzeniu - w nad wyraz dobrej kondycji jak na ten wiek :)
Teraz trochę plusów :)
– na całym campingu nie było obcokrajowców, przynajmniej nie spotkaliśmy – tylko i wyłącznie Włosi z całymi rodzinami, ze swoim hałaśliwym, ale przesympatycznym sposobem bycia. Komunikacja z sąsiadami i obsługą campingu – tylko po włosku, co w naszym przypadku oznaczało kilka słów, które znamy z poprzednich podróży do Włoch i na migi :) Tak więc przy okazji szybka szkoła włoskiego :) Córka już następnego dnia miała kolegę Włocha, z którym biegali po campingu i szukali cykad lub innego robactwa.
- cały camping znajdował się w lesie piniowym, więc słońce nigdy bezpośrednio nie padało na przyczepę – czytaj, nie nagrzewała się w dzień, a w nocy było nawet czasami chłodno i musieliśmy zamykać okna. Przypomnę, że jest środek sierpnia :)
- lokalizacja przyczep do wynajmu (było ich chyba tylko z 10) idealna – blisko na basen, blisko na plac zabaw, blisko do łazienek. Łazienki w bardzo dobrym stanie, zawsze czysto, zawsze był papier i mydło.
- przyczepa była z zadaszonym tarasem, na którym stała lodówka, kuchenka, stół i krzesła, i tam właśnie spędzaliśmy wieczory padnięci po całodziennym zwiedzaniu. Bardzo miło :)
- basen był genialny – czyściutki, duży i położony przy drzewach oliwnych, które dawały idealny cień w czasie upału
- był plac zabaw dla dzieci, całkiem ok
- z campingu przechodziło się bezpośrednio nad morze – przez wydmy, a obok plaży zaczynało się już miasteczko Santa Lucia.
Ogólnie camping świetny! Warty polecenia. Poza sierpniem ceny na pewno ma przyjemniejsze dla portfela.
Parę zdjęć z campingu:

P8133176_1587x1190_889x666.jpg



IMG-20140820-00431_1024x768_573x430.jpg



DSC08625_1549x1037_867x581.jpg



P8133175.jpg



DSC08769.jpg

Północ Sardynii
Dzień 2-8
Po śniadaniu na tarasie przyczepy wyruszyliśmy na zakupy do pobliskiego dużego miasta Siniscoli, żeby zrobić zakupy na następny tydzień. Koszt zakupów około 90 EUR – produkty na najbliższy tydzień na obiady, trochę przekąsek, rzeczy na śniadania (bez pieczywa) i mały zapas wina.

IMG-20140813-00357.jpg


Świeże pieczywko kupowaliśmy rano na campingu. W czasie wycieczek w trasie kupowaliśmy też jakieś przekąski typu kawałek pizzy czy naleśnik czy looody :). Ten dzień był przeznaczony na rozpakowanie, leniuchowanie i poznawanie plaży i miasteczka.
Następnego dnia rano rozpoczęliśmy zwiedzanie północy Sardynii. Generalnie kolejne dni wyglądały podobnie – tj. rano po śniadaniu wyjazd bliżej lub dalej, powrót wieczorem lub po południu. Kąpiel w basenie lub nad morzem i kolacja przyrządzona własnoręcznie (jak widać na zdjęciach:)). Do czego tylko się dało dodawaliśmy ser pecorino sardo, twardy ser podobny trochę do parmezanu, ale smak trochę inny, nietypowy i przepyszny. Wszystko popijaliśmy cudownym winem za 2-4 EUR, a często też kończyło się na mirto – ziołowy liker 35% podobny trochę do Averny, idealny na tzw. przejedzenie :)

DSC08818.jpg



-- 11 Lis 2014 16:22 --

Przez te kilka dni zrobiliśmy wycieczki w poniższe miejsca, oczywiście plan zakładał około dwa razy tyle, ale czasami trafialiśmy na tak piękne okoliczności przyrody, że po prostu siedzieliśmy bezczynnie patrząc na otaczający krajobraz i nie chciało się wstawać :

1. Costa Smeralda – na początek zaatakowaliśmy sławne Porto Cervo, i szczerze powiedziawszy może za dużo się spodziewałam, ale nie powaliło mnie na kolana. Centrum miasteczka, gdzie mieszczą się te sławne drogie butiki, wygląda raczej jak wioska outletowa pod Mediolanem a nie sardyńskie klimatycznie miasteczko. No fakt, w porcie stoją mega jachty, przed portem mega auta, fajnie na nie popatrzeć, ale klimatu to tam nie było jak dla mnie. Droga dojazdowa za to bardzo malownicza.

DSC08648.jpg



DSC08671.jpg



DSC08670.jpg



DSC08661.jpg


DSC08656.jpg



DSC08668_1549x1037_867x581.jpg



IMG-20140814-00361_1024x768_573x430.jpg


Potem pojechaliśmy dalej do miasteczka Baia di Sardegna – bardzo urokliwe, plaża śliczna, wykąpaliśmy się, odpoczęliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną.

DSC08688_1549x1037_867x581.jpg



DSC08690_1549x1037_867x581.jpg

Wracając zatrzymaliśmy się w Porto Rotondo – jedno z piękniejszych miasteczek jakie widziałam. Tu również wielki port jachtowy i było na co popatrzeć. Zasiedzieliśmy się tu więc trochę :)

DSC08700.jpg



DSC08711.jpg



2. San Teodoro – okazało się, że nasz znajomy Włoch jest tutaj z rodziną na wakacjach, spotkaliśmy się więc na plaży, którą on nam polecił. Włosi lubią tłumy na plażach, więc trafiliśmy na właśnie taką – La Cinta Beach. Woda przepiękna, ale ilość Włochów mówi sama za siebie :)

DSC08718_1549x1037_867x581.jpg



DSC08726_1549x1037_867x581.jpg



Nie wytrzymaliśmy tam długo i po umówieniu się ze znajomymi na wieczór podjechaliśmy dalej na Capo Cavallo. I to było jedno z miejsc, które nas zatrzymało na dłużej :)

DSC08734_1549x1037_867x581.jpg



DSC08741_1549x1037_867x581.jpg



San Teodoro-20140815-00375.jpg



DSC08759_1549x1037_867x581.jpg



DSC08755_1549x1037_867x581.jpg


A wieczorem… znajomi zabrali nas do knajpki ukrytej gdzieś w górach koło San Teodoro. Byli tam tylko lokalesi, a głównym daniem obiadu był smakołyk sardyński – małe, kilkutygodniowe prosiaczki pieczone na rożnie chyba 24h. Mistrzostwo świata!

IMG-20140815-00380_1024x768_573x430.jpg



-- 11 Lis 2014 17:20 --

Jednego dnia stwierdziliśmy, że chcemy zobaczyć góry. Wybraliśmy się więc w Monte Albo. I to jest miejsce, gdzie Sardynia pokazuje nam się z zupełnie innej strony – chłodno, pusto, ogromne przestrzenie, potężne góry. Ciekawa odmiana od plażowych miasteczek :)

Siniscola-20140816-00383.jpg



DSC08792.jpg



DSC08795_1549x1037_867x581.jpg



DSC08793_1549x1037_867x581.jpg



DSC08797_1549x1037_867x581.jpg



Następnego dnia pojechaliśmy zobaczyć Capo Comino, piękny cypel położony niedaleko naszego campingu.

DSC08807.jpg



IMG-20140817-00390_1024x768_573x430.jpg


DSC08815_1549x1037_867x581.jpg



DSC08812_1549x1037_867x581.jpg

3. Będąc na północy chcieliśmy koniecznie zobaczyć sławne plaże – m.in. Cala Mariolu i Cala Luna, dostępne praktycznie tylko od strony morza. Kupiliśmy więc całodniowy rejs z pobliskiej La Caletty na Golfo di Orosei. Dosyć drogo, bo 40 EUR/os. (bez lunchu, wzięliśmy kanapki :)), ale z pewnością warto. Bilety można kupić w budkach przy porcie w La Caletta lub w budkach przed wejściem na plażę w Golfo di Orosei.
Widoki nieziemskie, plaże niezwykle urokliwe, ale jak przypłynęło kilka takich statków jak nasz, to dziki tłum ludzi psuł urok tych plaż, przynajmniej mi :(. Poza sezonem musi na nich być nieziemsko, zwłaszcza na Cala Mariolu, to moja faworytka! Trafiliśmy na szalonego kapitana statku, który ciągle śpiewał, przebierał się i opowiadał jakieś niestworzone historie (rozumiałam oczywiście 1/20, bo mówił głównie po włosku, czasem tylko przechodząc na angielski, ale klimat tworzył wyjątkowy :)). Raz przy odbiorze z plaży przywitał nas na podpływającym po nas statku leżąc na sundecku w sukience i blond peruce, śpiewając operę :D! Niezapomniane chwile! :)


P8183228.jpg



IMG-20140818-00406.jpg



P8183216.jpg



P8183214_1587x1190_889x666.jpg



P8183205_1587x1190_889x666.jpg



IMG-20140818-00421.jpg



IMG-20140818-00394.jpg



DSC08836.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

timu 12 listopada 2014 10:45 Odpowiedz
Również byłem w sierpniu na Sardynii, jednak tylko tydzień :) Ceny w sezonie bardzo wysokie, czekam na resztę relacji :)
michal11 12 listopada 2014 12:06 Odpowiedz
No i fajnie - lightowo, niekoniecznie bardzo tanio ale to w końcu wakacje. Już mnie trochę wkurzały przechwałki kto najtaniej spędził noc za publicznym szaletem i ile wody udało się za darmo ściągnąć z pobliskiej fontanny.
djorkaeff 12 listopada 2014 12:25 Odpowiedz
She-wolf napisał:A teraz mała kompromitacja :)Na pożegnanie ostatniego wieczoru poszliśmy na kolację do miasteczka na jakieś mega owoce morza. Nie chcieliśmy wydawać za dużo, ale w końcu to pożegnanie z północą, więc menu za 40 EUR dla 2 osób (mix owoców morza – przystawka, główne danie i deser) wyglądało zachęcająco. Szkoda tylko, że nasza znajomość włoskiego zawiodła w tej kwestii (lub poniosła nas fantazja ułańska i nie doczytaliśmy), bo okazało się, że menu było nie dla 2 osób, a dla 1, więc dostaliśmy 2 takie zestawy + wino + pasta dla dziecka… Nie wiem czy wspominać tu kwotę z rachunku… :oops: ale faktycznie, aż byłam zdziwiona, że dostajemy takie potężne ilości owoców morza :lol: Jednak bardziej zdziwiłam się jak dostaliśmy rachunek... :shock: Był to nasz najdroższy obiad ever – 115 EUR! I to był również definitywny koniec z chodzeniem po knajpach na Sardynii :cry: Nie przejmuj sie, na Sardynii i w ogole we Wloszech latwo na cos takiego sie nadziac, nawet znajac jezyk. Bylem w Cagliari w moje urodziny (pazdziernik), wstapilismy do regionalnej knajpy. Zawsze w urodziny staram sie pytac o darmowe wstepy/znizki, bo juz niejedna mila niespodzianke po takim pytaniu w roznych krajach mialem (takze w Cagliari, w muzeum archeologicznym). Mowimy z zona plynnie po wlosku, zagadalismy wiec kelnerke czy nie maja przypadkiem specjalnej oferty lub znizki urodzinowej. Kelnerka na to, ze co prawda nie, ale ze z tej okazji mozemy "zjesc wiecej". Po czym zaoferowala nam sardynskie desery, szybko wymieniajac ich nazwy, a miedzy ich nazwami mialem wrazenie ze wystepowalo slowo "gratuito", czyli darmowy. No nic, sardynski akcent nie jest latwy. Oczywiscie po kolacji okazalo sie, ze co prawda nie zjedlismy wiecej niz ustawa przewidywala, ale za to zaplacilismy dwa razy tyle ;) Co prawda desery byly rewelacyjne, ale takie typowe wloskie zgrywanie sie i naginanie faktow, zebys ostatecznie zaplacil wiecej niz sie spodziewales, dziala mi mocno na nerwy. Dlatego o ile zawsze szanuje kelnerow i daje im napiwki, to we Wloszech nauczylem sie pytac ich bezczelnie przed zamowieniem, ile ostatecznie zaplace :) Niech mysla o mnie co chca, ja juz o nich opinie mam wyrobiona.
magdadd 14 listopada 2014 15:23 Odpowiedz
Zdjęcia cudne! Aż chce się tam być. Ale te koszty ... nie małe choć myślę, że warto tak jak piszecie.
gosiagosia 16 listopada 2014 19:27 Odpowiedz
Z przyjemnością poczytałam sobie o Sardynii jako, że jest to plan wyjazdu na przyszły rok(vs. Portugalia) Myślę jednak, że - jak zwykle - Włochy wygrają. A odnośnie Twojej "kompromitacji"... :) Jak jechaliśmy na Sycylię mój mąż stwierdził, żebym nie wynajmowała mieszkań z kuchnią bo"nie po to jedziemy do Włoch, żeby gotować w domu". Tłumaczyłam - Włochy drogie. W końcu przytaknęłam i... wynajęłam mieszkania z kuchnią :) Pierwszy dzień na Sycyli: jakaś przekaska na obiad i potem kolacja w restauracji nad brzegiem morza. Pycha - owoce morza, wino, deser. Drugi dzień - powtórka. Trzeci dzień - spaghetti. Na czwarty wymiękł i powiedział: no dobra - miałaś rację. :mrgreen:
she-wolf 16 listopada 2014 23:01 Odpowiedz
gosiagosia napisał:Z przyjemnością poczytałam sobie o Sardynii jako, że jest to plan wyjazdu na przyszły rok(vs. Portugalia) Myślę jednak, że - jak zwykle - Włochy wygrają. A odnośnie Twojej "kompromitacji"... :) Jak jechaliśmy na Sycylię mój mąż stwierdził, żebym nie wynajmowała mieszkań z kuchnią bo"nie po to jedziemy do Włoch, żeby gotować w domu". Tłumaczyłam - Włochy drogie. W końcu przytaknęłam i... wynajęłam mieszkania z kuchnią :) Pierwszy dzień na Sycyli: jakaś przekaska na obiad i potem kolacja w restauracji nad brzegiem morza. Pycha - owoce morza, wino, deser. Drugi dzień - powtórka. Trzeci dzień - spaghetti. Na czwarty wymiękł i powiedział: no dobra - miałaś rację. :mrgreen:Dziękuję :) miło wiedzieć, że komuś może się przydać moja twórczość :) Jak będziecie układać plan wyjazdu to sugerowałabym jednak najpierw południe a potem północ, będzie jeszcze większe wrażenie! :D Życzę udanego wyjazdu -- 16 Lis 2014 23:03 -- magdadd napisał:Zdjęcia cudne! Aż chce się tam być. Ale te koszty ... nie małe choć myślę, że warto tak jak piszecie.Warto zobaczyć, chociaż raz! Ale w przyszłym roku to wybierzemy raczej Bułgarię... dla wyrównania kosztów wakacji ;D
azaza 7 stycznia 2015 14:04 Odpowiedz
She-wolf napisał:Południe SardyniiParę słów o Cagliari, ponieważ przed wyjazdem czytałam opinie na różnych forach, że miasto nie jest zbyt ciekawe i nie warto się tam zatrzymywać. Uważam, że miasto jest urocze!Jest tak samo urocze, jak każde inne miasteczko na południu Włoch. Byłam 2 razy na Sycylii (Trapani, Palermo, Catania, Siracusa, Augusta), widoki są bardzo podobne, wręcz prawie takie same :)
orfik11 9 czerwca 2015 23:28 Odpowiedz
Witam. Wspaniała relacja, cudowne widoki, smak na potrawy ale...kosmos cenowy. Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. Pozdrawiam
she-wolf 16 czerwca 2015 21:26 Odpowiedz
orfik11 napisał:Witam. Wspaniała relacja, cudowne widoki, smak na potrawy ale...kosmos cenowy. Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. A swoją drogą jeżeli już to polecacie Alghero czy Cagliari? PozdrawiamMyślę, że można sporo taniej tam funkcjonować, ale w szczycie sezonu to jednak trudne do zrobienia przy założeniu, że wynajmujemy mieszkanie i samochód :) Ale w lipcu powinno być trochę taniej, bo nie będzie tam tłumu Włochów ze stałego lądu (oni tylko na sierpień przyjeżdżają). W Alghero nie byłam, więc trudno mi porównać. Ale jest na północy, więc moim zdaniem w bardziej atrakcyjnej tzn. urozmaiconej okolicy :)
wars007 23 sierpnia 2015 15:17 Odpowiedz
orfik11 napisał:... Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. A swoją drogą jeżeli już to polecacie Alghero czy Cagliari? Pozdrawiamczy lipiec jest złym wyborem jeżeli chodzi o urlop na Sardynii?
qbanczyk 15 czerwca 2018 12:22 Odpowiedz
Witam Czy mogłabyś powiedzieć gdzie dokładnie znajdują się te fajne "dystrybutory" ? :D