0
She-wolf 11 listopada 2014 14:18
DSC08833_1549x1037_867x581.jpg



Baunei-20140818-00408.jpg



-- 12 Lis 2014 10:32 --

Znalazłam ulotkę z biura, w którym kupowaliśmy ten rejs. Ten szalony kapitan, to chyba również właściciel tego statku. Cena za osobę dorosłą - 40e, dziecko od 6 do 12 lat - 20e. Statek zatrzymuje się na 2 godziny na Cala Luna, potem 2 godziny na Cala Mariolu. Dla chętnych za dodatkową opłatą podpływa do jaskini (ceny widoczne na ulotce). Pozostałe plaże oglądamy ze statku.


IMAG0278.jpg



IMAG0277.jpg



IMAG0276.jpg

I tak minęły nam pierwsze 8 dni. Nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego, ale też mieliśmy możliwość poczucia prawdziwego włoskiego klimatu. Camping z samymi Włochami to był strzał w dziesiątkę. A północna Sardynia zniewala! Jest bardzo zielona, górzysta, ma śliczne plaże. Żałuję bardzo, że nie dotarliśmy do La Maddaleny, ale małżonek się zbuntował, że za daleko :( Zostaje nam więc na kolejny raz.

Optymalnie byłoby mieć na Sardynii łódkę i dopływać do plaż, gdzie nie ma tak strasznych tłumów, ale koszt wynajmu riba (jak Włosi mówią ‘gumone’), to 200 EUR za dzień + paliwo, czyli tysiąc PLN za dzień trzeba liczyć. Opłaca się, jak ktoś jest większą grupą.

A teraz mała kompromitacja :)
Na pożegnanie ostatniego wieczoru poszliśmy na kolację do miasteczka na jakieś mega owoce morza. Nie chcieliśmy wydawać za dużo, ale w końcu to pożegnanie z północą, więc menu za 40 EUR dla 2 osób (mix owoców morza – przystawka, główne danie i deser) wyglądało zachęcająco. Szkoda tylko, że nasza znajomość włoskiego zawiodła w tej kwestii (lub poniosła nas fantazja ułańska i nie doczytaliśmy), bo okazało się, że menu było nie dla 2 osób, a dla 1, więc dostaliśmy 2 takie zestawy + wino + pasta dla dziecka… Nie wiem czy wspominać tu kwotę z rachunku… :oops: ale faktycznie, aż byłam zdziwiona, że dostajemy takie potężne ilości owoców morza :lol: Jednak bardziej zdziwiłam się jak dostaliśmy rachunek... :shock: Był to nasz najdroższy obiad ever – 115 EUR! I to był również definitywny koniec z chodzeniem po knajpach na Sardynii :cry:


Droga na południe
Kolejnego dnia musieliśmy przejechać na południe, tam gdzie mieliśmy kolejne miejsce noclegowe. Stwierdziliśmy, że jazda autostradą nie jest zbyt ciekawa i przejedziemy przez góry, po wschodniej stronie wybrzeża. Google pokazało niecałe 4 godziny, więc jedziemy. Zapakowaliśmy dużo kanapek, żeby nie kusiło nas stanąć po drodze w jakiejś knajpce ;)

Za Dorgali zaczęliśmy wjeżdżać w coraz wyższe góry, pogoda się popsuła, przed nami grzmiało, błyskało i ogólnie wyglądało to mało zachęcająco na wąskiej i śliskiej drodze. Jednak twardym trzeba być, więc jechaliśmy dalej :) Na szczęście, po wjechaniu na szczyt, okazało się, że burza przechodzi bokiem i wychodzi słoneczko.

IMG-20140820-00433.jpg



Urzulei-20140820-00432.jpg



Urzulei-20140820-00434.jpg



DSC08916.jpg



DSC08913.jpg



Po dotarciu do Tortoli skręciliśmy do Arbatax, żeby zobaczyć sławne czerwone skały. Wyglądają naprawdę niezwykle, chociaż okolica skał już trochę mniej – brudno, leżą śmieci i śmierdzi. Pierwszy taki zonk na Sardynii, na szczęście także ostatni.

DSC08932_1549x1037_867x581.jpg



DSC08925.jpg



-- 12 Lis 2014 11:27 --

timu napisał:
Również byłem w sierpniu na Sardynii, jednak tylko tydzień :) Ceny w sezonie bardzo wysokie, czekam na resztę relacji :)


To dobrze wiesz o czym piszę :) A w kwestii cen, nie jest lekko... zerknij na mój najświeższy wpis o pożegnaniu z północą ;)Południe Sardynii

Koło 15.00 dotarliśmy do Ponte Capitana, gdzie mieliśmy zostać do końca wyjazdu. Zostawiliśmy bagaże i pojechaliśmy na lotnisko Cagliari oddać auto. Tutaj mieliśmy niemiłą przygodę, którą już opisywałam na forum – całe szczęście, że wykupiliśmy pełne ubezpieczenie, więc tak bardzo nie bolało :) W każdym bądź razie, Polak mądry po szkodzie i teraz z pewnością całe auto dokładnie obfotografujemy przez odbiorem (z latarką, żeby wszystko było widać :)). Auto oddane, podjechaliśmy pociągiem do centrum miasta i zrobiliśmy małe zwiedzanie, potem przejechaliśmy busem na koniec miasta i stamtąd na piechotkę przeszliśmy 2 przystanki (bo żaden miejski autobus już tam nie jeździł).

Parę słów o Cagliari, ponieważ przed wyjazdem czytałam opinie na różnych forach, że miasto nie jest zbyt ciekawe i nie warto się tam zatrzymywać. Uważam, że miasto jest urocze! Kilka razy zagubiliśmy się w wąskich uliczkach pełnych knajpek, spacerując bez celu. Byliśmy tam kilka razy, tak po prostu pochodzić, pochłonąć atmosferę. Parę fotek poniżej:

DSC09032_1549x1037_867x581.jpg



DSC09013_1549x1037_867x581.jpg



DSC09040_1549x1037_867x581.jpg



DSC09020_1549x1037_867x581.jpg



DSC09019_1549x1037_867x581.jpg



DSC09012_1549x1037_867x581.jpg



DSC09010_1549x1037_867x581.jpg



DSC09008_1549x1037_867x581.jpg



DSC08939_1549x1037_867x581.jpg



DSC09044_1549x1037_867x581.jpg



-- 12 Lis 2014 12:44 --

Djorkaeff napisał:
She-wolf napisał:
A teraz mała kompromitacja :)
Na pożegnanie ostatniego wieczoru poszliśmy na kolację do miasteczka na jakieś mega owoce morza. Nie chcieliśmy wydawać za dużo, ale w końcu to pożegnanie z północą, więc menu za 40 EUR dla 2 osób (mix owoców morza – przystawka, główne danie i deser) wyglądało zachęcająco. Szkoda tylko, że nasza znajomość włoskiego zawiodła w tej kwestii (lub poniosła nas fantazja ułańska i nie doczytaliśmy), bo okazało się, że menu było nie dla 2 osób, a dla 1, więc dostaliśmy 2 takie zestawy + wino + pasta dla dziecka… Nie wiem czy wspominać tu kwotę z rachunku… :oops: ale faktycznie, aż byłam zdziwiona, że dostajemy takie potężne ilości owoców morza :lol: Jednak bardziej zdziwiłam się jak dostaliśmy rachunek... :shock: Był to nasz najdroższy obiad ever – 115 EUR! I to był również definitywny koniec z chodzeniem po knajpach na Sardynii :cry:

Nie przejmuj sie, na Sardynii i w ogole we Wloszech latwo na cos takiego sie nadziac, nawet znajac jezyk. Bylem w Cagliari w moje urodziny (pazdziernik), wstapilismy do regionalnej knajpy. Zawsze w urodziny staram sie pytac o darmowe wstepy/znizki, bo juz niejedna mila niespodzianke po takim pytaniu w roznych krajach mialem (takze w Cagliari, w muzeum archeologicznym). Mowimy z zona plynnie po wlosku, zagadalismy wiec kelnerke czy nie maja przypadkiem specjalnej oferty lub znizki urodzinowej. Kelnerka na to, ze co prawda nie, ale ze z tej okazji mozemy "zjesc wiecej". Po czym zaoferowala nam sardynskie desery, szybko wymieniajac ich nazwy, a miedzy ich nazwami mialem wrazenie ze wystepowalo slowo "gratuito", czyli darmowy. No nic, sardynski akcent nie jest latwy. Oczywiscie po kolacji okazalo sie, ze co prawda nie zjedlismy wiecej niz ustawa przewidywala, ale za to zaplacilismy dwa razy tyle ;)

Co prawda desery byly rewelacyjne, ale takie typowe wloskie zgrywanie sie i naginanie faktow, zebys ostatecznie zaplacil wiecej niz sie spodziewales, dziala mi mocno na nerwy. Dlatego o ile zawsze szanuje kelnerow i daje im napiwki, to we Wloszech nauczylem sie pytac ich bezczelnie przed zamowieniem, ile ostatecznie zaplace :) Niech mysla o mnie co chca, ja juz o nich opinie mam wyrobiona.


Dzięki, ja chyba też zacznę o to pytać we Włoszech, tak na wszelki wypadek :)

-- 12 Lis 2014 12:59 --

Cagliari ciąg dalszy. Przepiękne jest też Stare Miasto z zamkiem położone na wzgórzu.

DSC09025_1549x1037_867x581.jpg



DSC09024_1549x1037_867x581.jpg



DSC09023_1549x1037_867x581.jpg



DSC08947_1549x1037_867x581.jpg



Świetna jest również plaża Poetto, biorąc pod uwagę, że jest to plaża miejska spodziewałam się czegoś kompletnie nieciekawego – miła niespodzianka.

DSC09054_1549x1037_867x581.jpg



DSC09047_1549x1037_867x581.jpg



DSC09045.jpg



DSC09005.jpg



Obok plaży znajdują się zasolone stawy parku Molentargius, gdzie jest masa flamingów.

DSC09186a_1095x590_613x330.jpg



DSC09059a_601x784_337x439.jpg

Miasteczko Porto Capitana , w którym mieszkaliśmy było nietypowe – składało się głównie ze starych willi, portu jachtowego, 1 dużego marketu i pizzerii oraz wielkiego hotelu przy porcie. Takie dalekie przedmieścia Cagliari. Znajdowało się na wschód od Quartu Sant'Elena, zaraz za Flumini. Przystanek tam miały autobusy dalekobieżne na trasie Cagilari-Villasimius (co godzinę chyba), a zaraz niedaleko (2 przystanki w stronę Cagliari), był przystanek autobusu miejskiego z Cagliari – jeździły co 20 minut, więc chodziliśmy na ten przystanek na piechotkę. Bilet kosztował chyba 1,2e, za dziecko 7 lat nigdy kierowca nie chciał kasy, chociaż oficjalnie powinnam kupować jej bilet ulgowy. Przystanek na którym wysiadaliśmy to ostatni przystanek lini PF, nazywał się Flumini, tam autobus robił pętlę i wracał do Cagliari. Tutaj trzeba uważać, żeby wysiąść przed zrobieniem pętli przez autobus, bo inaczej jest trochę dalej do przejścia.

DSC08966.jpg



DSC08960.jpg




DSC08980_1549x1037_867x581.jpg



P8273274.jpg



DSC08990.jpg



DSC08979.jpg



-- 12 Lis 2014 14:06 --

My mieliśmy mieszkanie w jednej z tych starych willi, których pełno w Porto Capitana. Kupione przez Airbnb https://www.airbnb.pl/rooms/1603339. Koszt pobytu 540 EUR ze śniadaniem. Dostaliśmy dwa śliczne pokoje z łazienką, mieliśmy dostęp do ogromnego tarasu, ogrodu, pryszniców na zewnątrz po plaży i wszelkich sprzętów plażowych, które tam zostawiali poprzedni goście. Kilka fotek poniżej:

P8273263_1587x1190_889x666.jpg



DSC09179_1549x1037_867x581.jpg



DSC09071_1549x1037_867x581.jpg



DSC09070_1549x1037_867x581.jpg



DSC09068_1549x1037_867x581.jpg



Gospodarze okazali się niezwykle pomocni, uczynni, sympatyczni i ogólnie mogę o nich mówić w samych superlatywach. Patrizia mówiła po angielsku, Francesco tylko po włosku, ale Patrizia na ogół tłumaczyła. Zaproponowali, że możemy dokupić u nich HB, bo Francesco chętnie gotuje. Za 8 dni obiadokolacji dla 3 osób chcieli 200 EUR. Po szybkim przeliczeniu stwierdziliśmy, że wystarczy już jedzenia sosów ze słoika z makaronem tudzież innymi gnocci :) a na knajpy już nas nie stać ;).
I to był genialny ruch! Co wieczór koło 19.00-20.00 zaczynaliśmy obiadokolację która rozpoczynała się pastą, potem główne danie, do tego sałatki, dodatki, owoce i nieograniczona ilość wina, potem mirto lub grappa.
Myślę, że samym alkoholem przekroczyliśmy tą kwotę ;) Jedzenie nieprawdopodobnie pyszne! Kończyliśmy na ogół koło 12.00 w nocy, często przychodzili też ich znajomi lub jakieś ciotki, którzy mówili tylko po włosku, ale i tak jakoś rozmawialiśmy :) więc klimat nie do zapomnienia! Na zdjęciu poniżej Francesco w akcji :)

DSC09227.jpg



-- 12 Lis 2014 14:16 --

Kolejne dni spędzaliśmy trochę na plaży (2 minuty z mieszkania), trochę jeżdżąc do Cagliari.

Gospodarze zabrali nas też do pobliskiej winnicy, gdzie suszyły się cudowne pomidorki, które potem smakowały niebiańsko :)

DSC09219_1549x1037_867x581.jpg



DSC09220_1549x1037_867x581.jpg



DSC09218_1549x1037_867x581.jpg



DSC09217_1549x1037_867x581.jpg



i na bazar w Cagliari

DSC09208_1549x1037_867x581.jpg



DSC09206_1549x1037_867x581.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

timu 12 listopada 2014 10:45 Odpowiedz
Również byłem w sierpniu na Sardynii, jednak tylko tydzień :) Ceny w sezonie bardzo wysokie, czekam na resztę relacji :)
michal11 12 listopada 2014 12:06 Odpowiedz
No i fajnie - lightowo, niekoniecznie bardzo tanio ale to w końcu wakacje. Już mnie trochę wkurzały przechwałki kto najtaniej spędził noc za publicznym szaletem i ile wody udało się za darmo ściągnąć z pobliskiej fontanny.
djorkaeff 12 listopada 2014 12:25 Odpowiedz
She-wolf napisał:A teraz mała kompromitacja :)Na pożegnanie ostatniego wieczoru poszliśmy na kolację do miasteczka na jakieś mega owoce morza. Nie chcieliśmy wydawać za dużo, ale w końcu to pożegnanie z północą, więc menu za 40 EUR dla 2 osób (mix owoców morza – przystawka, główne danie i deser) wyglądało zachęcająco. Szkoda tylko, że nasza znajomość włoskiego zawiodła w tej kwestii (lub poniosła nas fantazja ułańska i nie doczytaliśmy), bo okazało się, że menu było nie dla 2 osób, a dla 1, więc dostaliśmy 2 takie zestawy + wino + pasta dla dziecka… Nie wiem czy wspominać tu kwotę z rachunku… :oops: ale faktycznie, aż byłam zdziwiona, że dostajemy takie potężne ilości owoców morza :lol: Jednak bardziej zdziwiłam się jak dostaliśmy rachunek... :shock: Był to nasz najdroższy obiad ever – 115 EUR! I to był również definitywny koniec z chodzeniem po knajpach na Sardynii :cry: Nie przejmuj sie, na Sardynii i w ogole we Wloszech latwo na cos takiego sie nadziac, nawet znajac jezyk. Bylem w Cagliari w moje urodziny (pazdziernik), wstapilismy do regionalnej knajpy. Zawsze w urodziny staram sie pytac o darmowe wstepy/znizki, bo juz niejedna mila niespodzianke po takim pytaniu w roznych krajach mialem (takze w Cagliari, w muzeum archeologicznym). Mowimy z zona plynnie po wlosku, zagadalismy wiec kelnerke czy nie maja przypadkiem specjalnej oferty lub znizki urodzinowej. Kelnerka na to, ze co prawda nie, ale ze z tej okazji mozemy "zjesc wiecej". Po czym zaoferowala nam sardynskie desery, szybko wymieniajac ich nazwy, a miedzy ich nazwami mialem wrazenie ze wystepowalo slowo "gratuito", czyli darmowy. No nic, sardynski akcent nie jest latwy. Oczywiscie po kolacji okazalo sie, ze co prawda nie zjedlismy wiecej niz ustawa przewidywala, ale za to zaplacilismy dwa razy tyle ;) Co prawda desery byly rewelacyjne, ale takie typowe wloskie zgrywanie sie i naginanie faktow, zebys ostatecznie zaplacil wiecej niz sie spodziewales, dziala mi mocno na nerwy. Dlatego o ile zawsze szanuje kelnerow i daje im napiwki, to we Wloszech nauczylem sie pytac ich bezczelnie przed zamowieniem, ile ostatecznie zaplace :) Niech mysla o mnie co chca, ja juz o nich opinie mam wyrobiona.
magdadd 14 listopada 2014 15:23 Odpowiedz
Zdjęcia cudne! Aż chce się tam być. Ale te koszty ... nie małe choć myślę, że warto tak jak piszecie.
gosiagosia 16 listopada 2014 19:27 Odpowiedz
Z przyjemnością poczytałam sobie o Sardynii jako, że jest to plan wyjazdu na przyszły rok(vs. Portugalia) Myślę jednak, że - jak zwykle - Włochy wygrają. A odnośnie Twojej "kompromitacji"... :) Jak jechaliśmy na Sycylię mój mąż stwierdził, żebym nie wynajmowała mieszkań z kuchnią bo"nie po to jedziemy do Włoch, żeby gotować w domu". Tłumaczyłam - Włochy drogie. W końcu przytaknęłam i... wynajęłam mieszkania z kuchnią :) Pierwszy dzień na Sycyli: jakaś przekaska na obiad i potem kolacja w restauracji nad brzegiem morza. Pycha - owoce morza, wino, deser. Drugi dzień - powtórka. Trzeci dzień - spaghetti. Na czwarty wymiękł i powiedział: no dobra - miałaś rację. :mrgreen:
she-wolf 16 listopada 2014 23:01 Odpowiedz
gosiagosia napisał:Z przyjemnością poczytałam sobie o Sardynii jako, że jest to plan wyjazdu na przyszły rok(vs. Portugalia) Myślę jednak, że - jak zwykle - Włochy wygrają. A odnośnie Twojej "kompromitacji"... :) Jak jechaliśmy na Sycylię mój mąż stwierdził, żebym nie wynajmowała mieszkań z kuchnią bo"nie po to jedziemy do Włoch, żeby gotować w domu". Tłumaczyłam - Włochy drogie. W końcu przytaknęłam i... wynajęłam mieszkania z kuchnią :) Pierwszy dzień na Sycyli: jakaś przekaska na obiad i potem kolacja w restauracji nad brzegiem morza. Pycha - owoce morza, wino, deser. Drugi dzień - powtórka. Trzeci dzień - spaghetti. Na czwarty wymiękł i powiedział: no dobra - miałaś rację. :mrgreen:Dziękuję :) miło wiedzieć, że komuś może się przydać moja twórczość :) Jak będziecie układać plan wyjazdu to sugerowałabym jednak najpierw południe a potem północ, będzie jeszcze większe wrażenie! :D Życzę udanego wyjazdu -- 16 Lis 2014 23:03 -- magdadd napisał:Zdjęcia cudne! Aż chce się tam być. Ale te koszty ... nie małe choć myślę, że warto tak jak piszecie.Warto zobaczyć, chociaż raz! Ale w przyszłym roku to wybierzemy raczej Bułgarię... dla wyrównania kosztów wakacji ;D
azaza 7 stycznia 2015 14:04 Odpowiedz
She-wolf napisał:Południe SardyniiParę słów o Cagliari, ponieważ przed wyjazdem czytałam opinie na różnych forach, że miasto nie jest zbyt ciekawe i nie warto się tam zatrzymywać. Uważam, że miasto jest urocze!Jest tak samo urocze, jak każde inne miasteczko na południu Włoch. Byłam 2 razy na Sycylii (Trapani, Palermo, Catania, Siracusa, Augusta), widoki są bardzo podobne, wręcz prawie takie same :)
orfik11 9 czerwca 2015 23:28 Odpowiedz
Witam. Wspaniała relacja, cudowne widoki, smak na potrawy ale...kosmos cenowy. Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. Pozdrawiam
she-wolf 16 czerwca 2015 21:26 Odpowiedz
orfik11 napisał:Witam. Wspaniała relacja, cudowne widoki, smak na potrawy ale...kosmos cenowy. Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. A swoją drogą jeżeli już to polecacie Alghero czy Cagliari? PozdrawiamMyślę, że można sporo taniej tam funkcjonować, ale w szczycie sezonu to jednak trudne do zrobienia przy założeniu, że wynajmujemy mieszkanie i samochód :) Ale w lipcu powinno być trochę taniej, bo nie będzie tam tłumu Włochów ze stałego lądu (oni tylko na sierpień przyjeżdżają). W Alghero nie byłam, więc trudno mi porównać. Ale jest na północy, więc moim zdaniem w bardziej atrakcyjnej tzn. urozmaiconej okolicy :)
wars007 23 sierpnia 2015 15:17 Odpowiedz
orfik11 napisał:... Żona bardzo naciska na Sardynię ale chyba będę musiał zrezygnować/urlop w lipcu/. A swoją drogą jeżeli już to polecacie Alghero czy Cagliari? Pozdrawiamczy lipiec jest złym wyborem jeżeli chodzi o urlop na Sardynii?
qbanczyk 15 czerwca 2018 12:22 Odpowiedz
Witam Czy mogłabyś powiedzieć gdzie dokładnie znajdują się te fajne "dystrybutory" ? :D